Niestety kolejny mecz kończy się kolejną przegraną KSK Qemetica Noteci. Tym razem biało-niebiescy ulegli WKK Active Hotel Wrocław 76:81. To już piąta domowa porażka w tym sezonie, czyli tyle ile w całym poprzednim sezonie zasadniczym.
W niedzielny wieczór biało-niebiescy rozpoczęli mecz w składzie: Dylan Frye, Cam Hamilton, Radosław Trubacz, Alan Czujkowski i Sebastian Rompa.
Spotkanie bardzo efektownie otworzył Sebastian Rompa, który po wymanewrowaniu obrony popędził na kosz i zakończył akcje wsadem. Rywale odpowiedzieli celnym rzutem zza łuku i gra zaczęła się na dobre. Początek był bardzo wyrównany. Obie drużyny miały swoje problemy w ataku. Dobrze w mecz wszedł Sebastian Rompa, który oprócz udanej akcji w ataku, zanotował także trzy bloki w trzy minuty. W pierwszej części kwarty oba zespoły szły łeb w łeb i wynik oscylował wokół remisu. Z biegiem czasu zaczęła zarysowywać się przewaga gości. Kolejne akcje biało-niebieskich kończyły się niepowodzeniami, co wykorzystywali wrocławianie. WKK zaliczyło serię 8:0. Na tablicy świetlnej widniał wynik 7:13. Podopieczni trenera Przemysława Łuszczewskiego musieli czekać 3 minuty na kolejne punkty. Niemoc z linii rzutów wolnych przełamał Alan Czujkowski. Rywale cały czas nadawali ton rywalizacji i mieli przewagę. Biało-niebieskich zawodziła skuteczność zza łuku. Patrząc generalnie to oba zespoły nie grały dobrego meczu w ataku. Niemal równo z końcową syreną trafił Damian Ciesielski i po pierwszej kwarcie było 15:20. KSK Qemetica Noteć trafiła zaledwie 1 rzut z dystansu na 7 prób.
Wszyscy zgromadzeni w hali liczyli na poprawę w drugiej części meczu. Po półtora minuty straty zmniejszył Darrell Harris. Rywale nie mieli zamiaru tak łatwo oddawać prowadzenia i dwie skuteczne akcje z rzędu spowodowały, że ponownie mieli 8 punktów przewagi. Spotkało się to z reakcją trenera Przemysława Łuszczewskiego, który wziął czas. Od tamtej pory coraz bardziej do głosu dochodzili biało-niebiescy. Krok po kroku, akcja po akcji zaczęli odrabiać straty. Udana akcja Cama Hamiltona zwieńczyła serię 5:0, która doprowadziła do wyniku 22:25. Tym razem to szkoleniowiec ekipy z Wrocławia musiał brać przerwę na żądanie. Po upływie 6 minut tej kwarty inowrocławianie na dobre doszli do głosu. Dwie "trójki" z rzędu dały pierwsze od dłuższego czasu prowadzenie Noteci. Podrażniło to przyjezdnych, którzy szybko odzyskali prowadzenie. Zaliczyli serię 6:0, dzięki czemu na tablicy świetlnej widniał wynik 28:33. Inowrocławianie mieli odpowiedź na poczynania rywali. Szczególnie dobrze radzili sobie w ostatniej minucie kwarty. W tym czasie zaliczyli serię 8:0 i wyszli na 6-punktowe prowadzenie.
Zaraz po przerwie sytuacja wyglądała jeszcze lepiej. Z dystansu trafił Alan Czujkowski i było 43:34. Bardzo podrażniło to gości z Wrocławia. W minutę trafili trzy „trójki” i szybko doprowadzili do remisu. Następnie 2 rzuty wolne wykorzystał Bradley Wadlow i WKK prowadził. Biało-niebiescy nie podłamali się i znaleźli odpowiedź na poczynania rywali. Po dobrym momencie Cama Hamiltona udało się chwilowo odeprzeć napór rywali i wypracować 4 punkty więcej od przeciwników. Amerykanin cały czas był dobrze dysponowany i chociaż chwilowo mecz się wyrównał to dzięki jego punktom Noteć prowadziła 57:51.Niestety, podobnie jak w poprzednim tygodniu, byliśmy świadkami kontrowersyjnych decyzji sędziów. Po jednej z nich faulem technicznym została ukarana ławka rezerwowych. W kolejnych fragmentach obie drużyny miały problem ze skutecznymi akcjami z gry. Inowrocławianie musieli czekać prawie 3 minuty na kolejne trafienie. Rywale nie wykorzystali tego w pełni, bowiem nadal prowadziła Noteć. WKK przełamało sytuację w końcówce kwarty. Wówczas odzyskali prowadzenie, jednak równo z syreną trafił Damian Ciesielski i było 63:63.
Decydujące 10 minut rozpoczęło się dobrze dla Noteci. Między innymi Szymon Sobiech trafił zza łuku, a zrobił to 2. raz w sezonie. W kolejnych akcjach ponownie obie drużyny nie mogły znaleźć odpowiedniego rytmu w ataku. Kibice rzadko oglądali skuteczne posiadania. Na 6 minut i 25 sekund przed końcem było 71:67. Taka różnica utrzymywała się, a czas upływał. Niestety ostatnie 3 minuty meczu należały do rywali. Jakub Patoka trafieniem za 3 rozpoczął decydującą serię punktową WKK. Na 2 minuty przed końcem goście wyszli na prowadzenie 74:73. Kolejne akcje biało-niebieskich kończyły się niepowodzeniem, niezależnie czy bliżej kosza czy z dystansu. Ostatnie półtora minuty musieliśmy rozgrywać bez Dylana Frye’a, który faulował po raz 5. Rywale wykorzystywali słabość w ofensywie i doprowadzili do wyniku 79:73. Do końca meczu pozostawała niecała minuta. Nadzieję dał Cam Hamilton, który celnie rzucił zza łuku. Dodatkowo goście spudłowali. 3 punkty straty i 23 sekundy do końca. Nasi zawodnicy za wszelką cenę szukali dobrej pozycji do rzutu za 3, a jednocześnie chcieli oddać rzut jak najpóźniej żeby doprowadzić do potencjalnej dogrywki. Niestety ta sztuka się nie udała i to WKK okazał się zwycięski. Wrocławianie dołożyli jeszcze 2 „oczka” z linii rzutów wolnych i końcowy wynik to 76:81.
Punktacja:
KSK Qemetica Noteć: Hamilton 22, Frye 10, Rompa 8, Sobiech 7, Harris 6, Ciesielski 6, Trubacz 6, Czujkowski 5, Grzesiak 3, Lis 3
WKK Active Hotel: Kroczak 17, Patoka 16, Koelner 13, Waldow 8, Ochońko 8, Galewski 7, Chalicki 4, Prochorowicz 3, Zagórski 3, Matusiak 2
Red. Tomasz Mierzwa