Tomasza Mrożka przedstawiać szczególnie w Inowrocławiu nie trzeba, kojarzony z parkietu z seriami trójek, które podrywały kibiców z krzesełek. Pozytywna postać, która kawał swojej kariery spędziła w Noteci. Dziś trener Tomasz Mrożek odpowiedział mi na kilka pytań. Na pierwsze pytanie, czy byłby chętny udzielić wywiadu na stronę ksknotec.pl, po chwili otrzymałem. – Bardzo proszę. Z miłą chęcią.
Zapraszam do lektury.
Dobra to startujemy, może zacznijmy od tego, co wydarzyło się w poprzednią niedzielę, Noteć rywalizowała z Kotwicą Kołobrzeg, z którą obecnie jesteś związany zawodowo. Czy te mecze mają dla Ciebie szczególne znaczenie?
Niedzielne spotkanie, jak i również spotkanie tych dwóch drużyn w pierwszej rundzie były meczami dla mnie bardzo wyjątkowymi i emocjonalnymi. Aspekt sportowy schodzi na drugi plan sportowy, ponieważ kibicuje obydwóm drużynom całym sercem. Wracają mi wspomnienia z lat gry w Inowrocławiu, o czym bardzo skutecznie przypominają mi kibice Noteci, za co im gorąco dziękuję. Dla mnie w tych pojedynkach nie ma wygranych czy przegranych. Są dwa zespoły, które dążę ogromną sympatią i tak już pozostanie.
Przywołałeś temat kibiców i przeszłości w Noteci, do tych tematów na pewno jeszcze w tej rozmowie przejdziemy. Chciałbym jednak odnieść się do Twojej przygody w Kotwicy. Jaka jest teraz Twoja rola w klubie?
Po 12-letniej rozłące od koszykówki w październiku 2023 roku podjąłem się wyzwania objęcia treningami zawodników z rocznika 2009 i starsi nie startując w żadnych oficjalnych rozgrywkach- grupy, która generalnie się rozpadała po rezygnacji trenera, który się nimi opiekował do końca sezonu 23/24. Włodarze Klubu na nowy sezon 24/25 1.08.2024 zaproponowali mi objęcie stanowiska Dyrektora sportowego w grupach młodzieżowych Kotwicy Kołobrzeg. Odpowiedzialny jestem za szkolenie, rozwój oraz organizację wszystkich grup. Dodatkowo jestem trenerem najstarszej grupy młodzieżowej U17.
Często podkreśla się, że koszykówka się zmieniła, uważasz osobiście, że poziom jakości szkolenia w Polsce od Twoich młodzieżowych czasów poszedł do przodu?
Na pewno młodzież oraz trenerzy mają większy dostęp do możliwości rozwoju jak motoryka, dietetyka psycholog czy też szereg materiałów i sprzętu do przeprowadzenia treningów indywidualnych oraz grupowych. Natomiast samo szkolenie pod względem samej umiejętności gry w koszykówkę w obecnych czasach pozostawia wiele do życzenia. Mam tu na względzie samo podejście zawodnika do treningu wsparcie rodzica oraz umiejętności trenerskie. Osobną sprawą jest selekcja w danej grupie. Często (jak nie zawsze) dochodzi do sytuacji, że trenuje się po prostu z „materiałem”, który się posiada, ponieważ dzieci są przez rodziców wysyłane na masę innych zajęć, które tak naprawdę sprawiają, że nie są one skoncentrowane i oddane danej dziedzinie sportu, nauki, kultury. Na poziomie młodzieżowym panuje zbyt duża presja właśnie rodzica, trenera, klubu na wynik. Ma być osiągnięty tu i teraz. A myślę, że nie tędy droga. Jestem wychowany na starej szkole (ogólnorozwojowej), w której kluczem do moich sukcesów, za który między innymi uważam lata spędzone na parkietach ekstraklasy, jest przede wszystkim podstawa elementów poruszania się po boisku zarówno w ataku jak, i obronie, a nie nauka miliona zagrywek czy obrony strefowej. Zawodnik tak wykształcony idąc do seniorów, czasami nie potrafi wykonać lewego dwutaktu, będąc praworęcznym zawodnikiem. A to dopiero czubek problemów, z którymi trenerzy w drużynach seniorskich muszą się borykać. Ja w swojej drużynie U17 mam tylko 3 zagrywki, w której to w każdym momencie zawodnik jest w stanie podjąć indywidualną decyzję na grę do kosza. W obronie stosuje tylko i wyłącznie grę każdy swego wprowadzając współpracę między zawodnikami.
Jakbyś miał odpowiedzieć "tak" lub "nie", widzisz jakieś światełko w tunelu na poprawę poziomu polskiego basketu?
TAK-kocham tę dyscyplinę sportu i wierzę, że tak właśnie się stanie. Że poziom nie tylko na poziomie ekstraklasy czy Kadry Polski, który nie wątpliwie jest motorem napędowym, spowoduje też większe zainteresowanie tą piękną dyscypliną sportu. Marzy mi się, żeby koszykówka za moich czasów wróciła na drugie miejsce popularności wśród dyscyplin drużynowych w Polsce.
Super! Też sobie tego życzę i wszystkim kibicom. Wracając do naszego pierwszoligowego podwórka, Kotwica wysoko znajduje się w ligowej tabeli, myślicie poważnie o walce o ekstraklasę?
Kiedyś powiedziałbym, że jesteśmy jedni z faworytów. Natomiast patrząc na to, co się dzieje w naszej lidze, to pewniaka nie ma. Liga jest nieprzewidywalna. Pójdę dalej… jest dziwna. Myślę, że głównym czynnikiem takiej sytuacji są zawodnicy, którzy nie są wyszkoleni na poziom ekstraklasy oraz mentalnie nie są na to przygotowani. Mam wrażenie, że 1 liga jest dla nich takim cieplutkim azylem. Są zarobki pewne minuty…po co się pchać wyżej. A wracając do pytania o Kotwicę, to … poważnie to myślimy o grze w playoffach z jak najlepszym wynikiem. Ciśnienia i presji na awans nie ma.
Jesienią byłeś na meczu w Inowrocławiu, co sądzisz o dzisiejszej Noteci?
Przede wszystkim serce mi się radowało, z atmosfery i frekwencji jak panowała na hali. Jeżeli chodzi o zespół to jako beniaminek, jest naprawdę dobrze i silnie poukładani. Widzę Noteć w playoff.
Frekwencja w Inowrocławiu na pewno robi wrażenie, Noteć z Tobą w składzie awansowała do ekstraklasy blisko 25 lat temu, czy klimat można przyrównać do tamtego, jak wspominasz tamten sukces?
Awans, który wywalczyliśmy, był niespodziewany dla wszystkich. Startując z 7 miejsca w Play Off, nikt nie spodziewał się, że w następnym sezonie będziemy grać na parkietach ekstraklasy. Atmosfera w drużynie, jak i przede wszystkim na trybunach sprawiała łatwość gry i dodatkowe siły. Zostanie mi w głowie na całe życie.
To było niesamowite przeżycie, móc Wam wtedy kibicować po dwóch wyjazdowych zwycięstwach w Białymstoku wszyscy liczyli, że u siebie to będzie już tylko formalność, jak się później okazało, musieliście o awans walczyć w piątym meczu. Historia Noteci ma w sobie wiele romantyzmu, było dużo problemów organizacyjnych, ale także wiele spektakularnych zwycięstw. Który z meczów z gry na Kujawach zapadł Ci szczególnie w pamięci?
Było ich mnóstwo. Jednak najbardziej w pamięci zapadł mi mecz, w którym zdobyłem 29 pkt. z czego 9x3 i jeden „wsad”. Pamiętam również spotkanie w Bydgoszczy, gdzie w sześciu zawodników wygraliśmy tam mecz.
Chciałbym Ci podziękować za ten wywiad i na koniec poprosić o kilka słów do kibiców, którzy na pewno z dużym zaangażowaniem będą czytać ten wywiad. Dziękuje!
Ja również dziękuję. A dla kibiców… Dziękuję Wam gorąca za niesamowity doping i wsparcie, które było bezcenne podczas moich lat spędzonych w Noteci. Życzę Wam by projekt Zarządu z Michałem Rudnickim i Przemysławem Rakowskim na czele wynagrodził Wam poświęcenie i oddanie Klubowi/Drużynie doczekał czasów powrotu do ekstraklasy. Zasługujecie na to. Piona!
P.G.